Zapraszamy do naszej księgarni
Wielu z nas zna Ricka Joynera z kazań, książek, publikowanych słów proroczych. W tej niedawno opublikowanej pozycji Rick daje się poznać o wiele bardziej osobiście, wręcz prywatnie, opisując szeroko swoje życie od dzieciństwa do czasu pierwszych przygód z Jezusem. Przystanek Przebudzenie to autobiografia znaczącego nauczyciela naszych czasów. Warto poznać go bliżej!
Recenzje:
Świetna historia o młodości Ricka Joynera i o tym, jak Pan znalazł go jako młodego chłopaka i wkroczył w jego życie w niewiarygodnych okolicznościach. Wzrastając w wierze, uczyłem się od pana Joynera. Jest on prawdziwym przywódcą, a książka ta mówi o tym, jak wszystko się zaczęło.
Kevin Gustafson
Przeczytałam wszystkie książki Ricka Joynera i byłam kilka razy w kościele MorningStar, ale nie miałam pojęcia o wczesnych latach Ricka i jego doświadczeniach z młodości. Jego prawdomówność i przejrzystość są potężną bronią w walce duchowej i będą ogromną zachętą dla wielu! Podobnie jak w przypadku pozostałych jego książek, było mi smutno, kiedy skończyłam ją czytać. Rick, pospiesz się, proszę, i dokończ kolejną część.
Karen Ford
Poznaj autora:
Rick Joyner
Przeczytaj fragment:
Nie pamiętam takiego okresu w życiu, w którym nie chciałbym wiedzieć, czy Bóg istnieje, przynajmniej wtedy, gdy się nad tym zastanawiałem. Czasami nawet mówiłem, że gdybym faktycznie znalazł Boga, za największą głupotę i stratę uznałbym poświęcanie życia na cokolwiek innego niż poznawanie Go i jeśli to możliwe, służenie Mu. Naprawdę tak myślałem. Jednocześnie miałem nadzieję, że gdy już zrozumiem świat, mój subtelny głód pokoju zostanie zaspokojony i ujrzę Boga takim, jaki jest, a nie jakim chciałem Go widzieć. Tak się nie stało. Mój pokój miał przyjść z innego źródła, a dziś myślę, że świat to ostatnie miejsce, w którym można go znaleźć. Im większa była moja wiedza o świecie, tym bardziej niespokojny się stawałem. To wszystko prowadziło mnie w kierunku przebudzenia. [...]
Chociaż zacząłem wierzyć, że Bóg istnieje, Jezus jest Jego Synem, a ja sam mam może jakieś powołanie, nadal byłem ignorantem, jeśli chodzi o Niego samego i sferę duchową. Gdy natknąłem się na kilka dziewczyn, które twierdziły, że są wiedźmami, nie miałem pojęcia, jak radykalnie to spotkanie zmieni moje życie.
W społeczności kontrkultury wszyscy zdawali się twierdzić, że są dziwni lub w jakiś sposób szokujący, więc podawanie się za wiedźmę nie należało do rzadkości. Dziewczyny powiedziały mi, że właśnie są w drodze na seans spirytystyczny, na którym pojawią się demony. Wyjaśniły, że są to potężne duchowe istoty, które one potrafią kontrolować i wykorzystywać do rzucania na ludzi uroków lub przekleństw. Uznałem, że po prostu biorą za dużo narkotyków, lecz poszedłem z nimi, ponieważ coraz bardziej interesowałem się sferą duchową.
Cały seans był dziwny, ale kiedy pojawiły się demony, byłem w szoku i naprawdę się wystraszyłem. Przeczuwałem, że są złe i potężne, a dziewczyny wcale ich nie kontrolują, wręcz przeciwnie. Szybko stamtąd uciekłem, utwierdzony w przekonaniu, że zła sfera nadprzyrodzona to niezaprzeczalny fakt. Doszedłem do wniosku, że – przynajmniej dla przeciwwagi – musi też istnieć dobra sfera. Na podstawie tego, co wiedziałem już o Jezusie, stwierdziłem, że to musiał być On. Wizja rydwanów nie była niepokojąca, ale stwory, które zobaczyłem podczas seansu, przerażały. Nigdy więcej nie chciałem oglądać nic podobnego. [...]
Pewnej nocy obudziłem się i poczułem w swoim pokoju jakąś obecność. Jako że mieszkałem nadal w imprezowym domu, najpierw uznałem, że ktoś przez pomyłkę znalazł się w moim pokoju. Otworzyłem oczy i zobaczyłem demony z seansu spirytystycznego wyciągające ręce w moim kierunku. Mary mówiła mi, że na dźwięk imienia Jezus nawet one uciekają, więc użyłem go i zadziałało! Zniknęły bardzo szybko, dzięki czemu miałem pewność, że to Jego imię je przeraziło. [...]
Chciałem też doświadczać tego, [...] że Jezus dzisiaj czyni te same rzeczy, które robił, chodząc po ziemi, tylko teraz przez swoich ludzi. Chciałem ich poznać i stać się jednym z nich. Chyba niczego nigdy bardziej nie pragnąłem, lecz diabeł miał inne plany i właśnie miała rozpocząć się wojna o moją duszę. Po tej bitwie utwierdziłem się w przekonaniu, że nie ma dla mnie powrotu.
Demony zaczęły pojawiać się w moim pokoju nocnymi porami, najpierw co noc, a potem nawet po kilka razy w ciągu jednej nocy. Kiedy używałem imienia Jezusa, odchodziły, ale później wracały coraz szybciej i jeszcze bardziej zdeterminowane. Zawsze wyciągały do mnie ręce i myślałem, że jeśli mnie dotkną, to umrę. Byłem niewyspany i dlatego zdesperowany, by coś z tym zrobić. Nie chciałem straszyć Mary, ale nie miałem nikogo innego, z kim mógłbym o tym porozmawiać, więc o wszystkim jej opowiedziałem.
Mary stwierdziła, że zabierze mnie do „prawdziwych chrześcijan”, którzy mieszkali w Greenville. Chciałem tam iść od razu. Czułem, że jeśli tam nie trafię, nie przetrwam kolejnej nocy. Bitwa w moim umyśle osiągnęła punkt zwrotny i wiedziałem już, że dłużej tak nie może być.
Gdy dotarliśmy do domu jej byłego wykładowcy, właśnie odbywało się tam spotkanie, więc usiedliśmy z tyłu. Nigdy nie słyszałem tak pięknego śpiewu i nie widziałem tak radosnych ludzi. Wielu z nich zdawało się znajdować w stanie całkowitego zachwycenia. Przypominało to wejście w zupełnie inny wymiar. Zacząłem odczuwać niewiarygodny wręcz pokój, a mój umysł powoli się wyciszał.
A potem usłyszałem w mojej głowie głos: „To są Boży ludzie, ale ty nie jesteś jednym z nich. Należysz do nas i dzisiaj się zabijesz”. Ten głos miał w sobie taki autorytet, że faktycznie myślałem o popełnieniu w nocy samobójstwa. Byłem rozdarty. Wyglądało na to, że wszystko, co do tej pory tylko mi się ukazywało, teraz jakimś sposobem znalazło się wewnątrz mnie i stałem się bezbronny. Najgorsze było to, że widziałem Bożych ludzi, lecz usłyszałem, że nie jestem jednym z nich. Pomyślałem, że jeśli tylko spróbuję się odezwać, wyjdzie ze mnie wszelkiego rodzaju zło, więc wołałem w sercu do Boga, żeby mi pomógł.
Po chwili zauważyłem, że przygląda mi się jeden ze starszych mężczyzn siedzących z przodu. Gdy spotkaliśmy się wzrokiem, wstał i podszedł do mnie, a następnie, patrząc mi w oczy, położył dłoń na moim czole. Najpierw poczułem ogromny gniew, ale myślę, że tak naprawdę była to złość tych nieproszonych gości, którzy się we mnie znaleźli. Potem odczułem pokój.
Mężczyzna okazał się jednym ze starszych tego domowego kościoła. Zaczął mi mówić, że widziałem szatana, i opisał bitwę, która się we mnie toczyła. Stwierdził, że to wszystko wydarzyło się przez moją dumę, i było w tym o wiele więcej prawdy, niż mógł się domyślać. Poprowadzony przez niego w modlitwie wyrzekłem się grzechu i odrzuciłem złego, a na koniec oddałem życie Jezusowi. Nigdy wcześniej nie zrobiłem niczego tak szczerze.
W zaledwie kilka minut przeniosłem się z piekła do nieba. Poczułem, jak zły mnie opuszcza i przychodzi radość, jakiej nie znałem. Wiedziałem, że teraz ja też należę do Pana! Byłem już jednym z Jego ludzi! Chwilę wcześniej byłem pewien, że tej nocy umrę, a teraz czułem, że właśnie rozpoczynam najwspanialszy, najszczęśliwszy etap mojego życia. Brałem dużo narkotyków, które dawały efekt dobrego samopoczucia, ale nic nie mogło się równać z doświadczeniem tamtego wieczoru.
Tytuł oryginału:
Awakening – a Personal Sojourn
Dane techniczne:
Wydawca: Wydawnictwo Dawida
ISBN: 9788377521229
Format: 13.5 x 20.5 cm
Ilość stron: 165
Okładka: miękka
Rok wydania: 2021